Niewiele jest miejsc na świecie, będących niemym świadkiem tragicznych wydarzeń II-wojny światowej, w których czas jakby zatrzymał się w miejscu. Z istniejących na terenie naszego kraju można by wymienić bodaj tylko dwa: byłe niemieckie obozy koncentracyjne Auschwitz-Birkenau oraz Majdanek. Zwiedzenie tych miejsc naprawdę pozostawia po sobie ogromne wrażenie i daje duże wyobrażenie o potwornościach, jakie każdego dnia przez kilka długich lat, rozgrywały się w nich. Jednak pozostałości po hitlerowskich kacetach noszą, mniej lub bardziej wyraźne, ślady ingerencji człowieka, dokonane po zakończeniu działań wojennych.
Jest tak między innymi dlatego, że zachowane obiekty muszą być poddawane systematycznej konserwacji, aby zachować je w należytym stanie dla kolejnych pokoleń zwiedzających. Poza tym, w obozowych pomieszczeniach często widujemy ukryte za gablotami eksponaty. Ich obecność sprawia, że w pewnych miejscach obóz bardziej przypomina muzeum, niż niegdysiejsze miejsce kaźni. Spośród nielicznych, zachowanych w niezmienionym stanie pamiątek drugiej rzezi światowej przychodzą na myśl dwa obiekty: Kościół Pamięci Cesarza Wilhelma w Berlinie, będący żywym dowodem skutków jednego z alianckich nalotów na stolicę Niemiec oraz Pomnik Pokoju w Hiroszimie, czyli cudem ocalały budynek centrum wystawowego podczas eksplozji bomby jądrowej w 1945 roku.
Na tle wspomnianych wyżej „pamiątek” położone w środkowej Francji Oradour-sur Glane jawi się jako miejsce szczególne. Ruiny miasteczka zostały bowiem zachowane w niezmiennym stanie od 1944 roku, kiedy to na jego terenie doszło do jednej z największych tragedii w historii Francji. Miejscowość (lub raczej to, co z niej pozostało) – znajduje się we Francji, nieco ponad 200 km na północny wschód od Bordeaux i ok. 25 km na północny zachód od Limoges. Miasteczko jest żywym dowodem wydarzeń, w czasie których mieszkańcy w ciągu jednego dnia zostali bestialsko zamordowani, a sama miejscowość – doszczętnie splądrowana i zniszczona.
Do masakry doszło w okresie, kiedy wojska III-Rzeszy ponosiły klęski na wszystkich frontach. Na wschodzie oddziały Armii Czerwonej zajmowały terytorium Polski, a na zachodzie alianci kilka dni wcześniej przeprowadzili największy desant w historii, znany jako lądowanie w Normandii. Inwazja sił Sprzymierzonych spowodowała znaczne wzmożenie aktywności francuskiego ruchu oporu, który podjął liczne akcje zbrojne skierowane przeciwko niemieckim okupantom. Do walk doszło m.in. w okolicach Limoges. 7 czerwca (dzień po lądowaniu aliantów w Normandii), partyzanci oblegali w mieście Tulle załogę niemieckiej Policji Bezpieczeństwa. Na odsiecz oblężonym przybyły posiłki z pułku SS „Der Führer„. SS-mani bez trudu przełamali pierścień okrążenia i wyparli partyzantów z zajętej przez nich części miasta, w której znaleźli zmasakrowane zwłoki 40 Niemców. W odwecie hitlerowcy powiesili w Tulle 99 mężczyzn.
Tymczasem w ręce francuskiego ruchu oporu wpadli dwaj oficerowie: SS-Obersturmbannführer Gerlach i SS-Sturmbannführer Kampfe. Jeńcy byli źle traktowani przez partyzantów, a jeden z nich został w końcu przez nich zastrzelony. Jakimś cudem drugiemu oficerowi udało się zbiec. Dotarł on do miejsca stacjonowania pułku „Der Führer” i powiadomił jego dowódcę o całym zajściu. Z jego relacji wynikało, że partyzanci zawieźli obu oficerów do miejscowości Oradour-sur-Glane. Dowódca pułku, SS-Standartenführer Stadler, wysłał na czele kompanii SS-Sturmbannführera Otto Dickmanna, którego misją miało być rozpoznanie sytuacji w tej miejscowości. 10 czerwca 1944 oddział SS pod dowództwem Dickmanna otoczył Oradour-sur-Glane. Burmistrzowi miasta nakazano zgromadzenie wszystkich mieszkańców na rynku celem ustalenia tożsamości i rewizji. Po zgromadzeniu ludzi, Niemcy oddzielili kobiety i dzieci od mężczyzn, których zamknięto w pobliskich garażach i stodołach, a kobiety i dzieci popędzono do miejscowego kościoła. Ostatecznie wszystkich mężczyzn rozstrzelano, a budynek kościoła, z uwięzionymi w jego wnętrzu kobietami i dziećmi – podpalono. Po dokonanej zbrodni Niemcy splądrowali, a następnie spalili miasteczko.
Masakra w Oradour-sur-Glane nie była typową zbrodnią, jakich Niemcy zazwyczaj dopuszczali się, zwłaszcza w krajach okupowanej Europy Wschodniej. Tam w grę wchodziła ideologia nienawiści. W przypadku Oradour działania sił pacyfikacyjnych wzięły się najprawdopodobniej ze silnego wzburzenia dowódcy kompanii SS, która na jego rozkaz dokonała tego mordu. Zamordowany wcześniej przez partyzantów SS-Sturmbannführer Kampfe był podobno bliskim przyjacielem Otto Dickmanna, który swoim działaniem chciał wziąć odwet na francuskich cywilach. O takim rozwoju wydarzeń świadczyć może też oburzenie dowódcy pułku na samowolę swojego podwładnego, którego oddał pod sąd. Ten jednak nie rozpatrzył sprawy do końca, a wobec poważnych braków kadrowych, z jakimi borykała się armia niemiecka, aresztowanego Dickmanna zwolniono, przywracając do służby, w trakcie pełnienia której zginął.
Do podobnych represji dochodziło w okupowanej Europie Wschodniej. Zwykle były to akcje pacyfikacyjne, mające na celu m.in. likwidację baz zaopatrzenia ruchu oporu, wysiedlenie mieszkańców celem zrobienia miejsca niemieckim osadnikom lub w ramach akcji odwetowych. Najbardziej znanymi obszarami niemieckich działań pacyfikacyjnych była Zamojszczyzna. Do działań o charakterze represyjnym dochodziło też na terenach zajętych przez Niemców w czasie operacji „Barbarossa”. Na obszarach tych działały tak zwane „Einsatzgruppen”, czyli specjalne jednostki operacyjne niemieckiej policji bezpieczeństwa (Sipo) i służby bezpieczeństwa (SD). 9 czerwca 1942 roku, w ramach akcji odwetowych za udany zamach na protektora Rzeszy, Reinharda Heydricha, Niemcy dokonali pacyfikacji czeskiej miejscowości Lidice i masakry jej mieszkańców. Jej przebieg był łudząco podobny do wydarzeń we francuskim miasteczku.
10 czerwca 1944 roku w masakrze Oradour-sur-Glane, według niektórych danych, zginęły 642 osoby, w tym 245 kobiet, 207 dzieci i 190 mężczyzn. Tak duża liczba kobiet i dzieci wzięła się prawdopodobnie z tego, że w miasteczku przebywała spora grupa spoza samego Oradour. W tym dniu wiele osób przyjechało na zakupy i badania lekarskie dzieci. W 1953 roku odbył się proces 21 byłych członków SS, którzy brali udział w pacyfikacji Oradour-sur-Glan. Wszystkich skazano na śmierć, w tym 25 innych Niemców, skazanych zaocznie. Ostatecznie jednak wyroki śmierci wykonano jedynie w dwóch przypadkach. Pozostałych skazańców objęła amnestia lub wyroki złagodzono do 5-12 lat pozbawienia wolności.
